niedziela, 15 grudnia 2013

drugi szczyt

Dziś jak to przy niedzieli zamiast wspólnie rodzinnie pójść do kościoła poszliśmy jak jeden mąż na budowę. Pustaki mieliśmy wyliczone dosłownie(a nawet brakło nam jednego;) na szczęście znaleźliśmy jakąś połóweczkę ;) w każdym razie możemy powiedzieć że udało nam się stan surowy zamknąć przed zimą. Chyba że ekipa znowu nawali i nie dokończą tego dachu ale mam nadzieję,że przed świetami uda się zamknąć te wszystkie sprawy i opić Naszą Kochaną Poziomkę ;)



poniedziałek, 9 grudnia 2013

Jaskółka~`daszek nad wejściem ;)

Ponieważ budujemy dom pierwszy raz w życiu borykamy się nie z jednym problemem. Ostatnio kolor bejcy do podbitki spędzał mi sen z powiek.Z miliona odcieni ograniczyliśmy się do 2 z czego oboje z mężem mieliśmy inne zdanie(inny kolor na myśli). Mąż spędził w sklepie ok godziny a ja stałam tam ciut dłużej jakieś 1,5 godz. gdyż musiałam podjąć trudny wybór gdyż farba była potrzebna na już :/ Do czarnej dachówki niby wszystko pasuje ale.. no właśnie dużo jest tego ale.. w każdym razie kolor został pik marki drewnochron.
Najgorzej,że nie mamy wyobraźni co do jaskółki czyli daszku nad drzwiami wejściowymi. Na pierwszy rzut oka wydaje się za wysoko ale jak dojdzie dachówka i elewacja budynku może nie będzie tak źle? Kurcze no ciężko wyczuć czy coś z nim kombinować czy zostawić jak jest..



poniedziałek, 2 grudnia 2013

wiecha

Chłopaki więźbę zrobili,flaszkę dostali i coś zielonego mają zawiesić.Wstążkę mąż dostarczył ;) Ja niestety chora więc w niedzielę nie mogłam towarzyszyć na budowie. Mąż z teściami wykańczali szczyty a właściwie szczyt bo ku naszemu zaskoczeniu cała paleta poszła na jeden szczyt.Trzeba więc zamówić tą brakującą paletę na drugi szczyt.Dom jednak nabrał rozmiaru i kształtu :)






 Dziś zamówiliśmy dachówkę :) Dobrą cenę dostaliśmy na ceramiczą firmy Creatona Titania czarna.
Potem pomyślimy nad kolorem elewacji ;) Masa pieniędzy idzie na budowę domu a jeszcze każdy nas straszy że jeszcze raz tyle albo więcej będzie przy wykończeniu :/ Mam nadzieję,że jednak nie będzie tak źle. Jak to mówią lepiej budować czysty pachnący dom niż kupić stary i wkładać w niego masę pieniędzy.
Czasami z mężem robimy sobie taką retrospekcję od momentu kiedy zrodziła się koncepcja "tu na razie jest ściernisko". Ile pracy włożyliśmy,potu nerwów i pieniędzy w te nasze przyszłe cztery ściany. A najważniejsze,że to praca naszych rąk je stworzyła a mam nadzieję,że praca naszych serc go wypełni :)
Chyba szybciej się starzeję przy tej budowie skoro tyle we mnie sentymentu :D



piątek, 29 listopada 2013

Dach

Po obdzwonieniu firm wreszcie trafiłam (miejmy nadzieję,że na właściwą). Zrobią nam dach za 8 tysięcy.Mieliśmy małe spiny techniczne w sensie 3 razy odwlekali termin zaczęcia ale wreszcie są. Są i robią. Oto efekty (za taką kasę gdyby nie warunki atmosferyczne sami byśmy zrobili)ale cóż zimna już nastała a chcemy chatę zabezpieczyć przed mrozami.Jutro mają skończyć więźbę/tzw.wiecha więc flachę trzeba im kupić.Mam nadzieję,że w przyszłym tygodniu zaczną już kłaść dachówkę. ;)





poniedziałek, 11 listopada 2013

Wieńce

Jak zwykle kiedy jest święto trzeba korzystać z wolnego czasu i pogody i działać na maxa.Dziś 11 listopada więc wszyscy w domu i zamiast na jakieś śmieszne pochody wybraliśmy się jak jeden mąż na budowę. Pomoc nieoceniona bo pracy cała masa a we 2 nie mieli byśmy szans aby to ogarnąć. Wieńce to nie lada gratka tym bardziej że beton robiliśmy sami.Zrobienie+wniesienie to masa roboty i czasu. Sam beton do 1 wiaderko wody,15/16 łopat piachu,15/16 żwiru+plastyfikator.Do tego przewieźć do miejsca gdzie można do wiader łopatą przelać i wciągnąć na górę.Generalnie masa pracy.Ręce mam do ziemi bo robiłam zaprawę i przelewałam,wciągnełam ze 2 wiadra i kursowałam w między czasie coś tam podawać i robić.Samo wożenie taczką dawało w barki.W każdym razie udało się i wylaliśmy wieniec przed zmierzchem :)






Jeszcze tylko szczyty z drugiej strony i kominy a potem wchodzi ekipa do dachu jak ją znajdę pierw ;) Ale aby tego dokonać trzeba wciągnąć palete pustaków i 3 palety kominów<oj>

sobota, 2 listopada 2013

idziemy jak burza ;)

od poniedziałku na budowie cały czas coś się dzieje. Mąż wziął urlop i ja też co prawda od środy dopiero ale nawet święta nie mogły powstrzymać siły rozpędzenia. Póki jest pogoda trzeba kłóć żelazo póki gorące. Masa pracy-ręce odpadają dosłownie a jak wracamy do domu to marzę tylko o prysznicu i ciepłym łóżeczku. Pustaki teraz trzeba wrzucić na piętro co nie jest łatwym zadaniem.Z teściową wrzucałyśmy na zasadzie liny z hakiem.Ja niosłam z palety i przywiązywałam teściowa wciągała na górę.Pustaki w oczach normalnie mam aż nic nie widziałam-to pył i odłamki które wicher dzisiaj nawiał mi w oczy. Na koniec wbiłam coś sobie pod paznokcie. Ludzie świętowali sobie lans na cmentarzach a u nas robota szła pełną parą-do zimy coraz bliżej przecież a wolnego już raczej nie dostaniemy. Efekt jest widoczny gołym okiem ale modlę się aby coraz szybciej ten dom stał bo zmęczenie sięga zenitu.Dobrze,że mój mąż ma normalnych rodziców i nam pomagają bo zajechali byśmy się jeszcze bardziej. Odkąd dom rośnie w górę to coraz bardziej wizualnie fajnie wygląda :) Wydaje się być większy dosłownie :) Nie ma co tu pisać dużo to trzeba zobaczyć. O ! 





I najważniejsze- została już TYLKO do wciągnięcia jedna paleta pustaków :)) no i 3 palety kominów :// w każdym razie coraz mniej tego.Wcześniej wrzucaliśmy w 3 osoby drabiną na zasadzie ja podnosiłam do góry teściowa drabiną z pustakiem do góry wchodziła i kładła na pietrze a stamtąd teściu niósł na paletę.Po przerzuceniu 3 palet miałam dość i zmienił mnie szwagier Bartek.Nie miałam siły podnosić.Dziś brakło nam Bartka więc wymyśliłyśmy z teściową linę a teściu z mężem murowali. Pięknie rośnie Nasz domek :) Budowa domu to nie bułka z masłem.

piątek, 25 października 2013

STROP

NARESZCIE NARESZCIE !!!

Dziś o godz 10.55 zaczęła się prężna akcja wylewania stropu :) Jak zawsze cenni i pomocni członkowie rodzinki(teściu i szwagier :) To piękne mieć takie ogromne wsparcie w nich :) Mąż kierownik całego zamieszkania/operator rury plującej betonem jak zawsze wykazał się największą aktywnością. Żona czyli ja pobrudziłam swoje białe kalosze ochoczo asystując w wyrównywaniu :) Teraz niech schnie szybko aby lecieć ze ścianką kolankową i szczytami :) Postępy postępy jak ich nie kochać ?

Ps.W oczekiwaniu na ważny moment i telefon zapomniałam naładować komórki :/ Zdjęcia są u męża na fonie-przerzucę i zamieszczę ;) Dziś trzeba opić strop aby się nie zawalił :D

xxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxx

FOTY








niedziela, 29 września 2013

Pracowity weekend

Znowu zrobiły nam się tyły pogodowe.Padało ponad tydzień czasu i znowu budowa poszła w odstawkę. Na szczęście słoneczko zaświeciło nam na ten weekend i pomoc dostaliśmy od teściów i szwagra (oczywiście ze strony mojego męża) i budowa nabrała rozpędu :) Nareszcie widać efekt intensywnego weekendu (już nie tylko czuć jak zawsze ale i widzieć to jest coś ! :)). Jednak więcej osób na budowie to ważna sprawa.We dwójkę jest fajnie ale bardzo mozolnie. Dobra dość pisania ręce bolą i palce też zmęczone(dostały młotkiem :/) trzeba pokazać efekty a nie ;)




w domku zrobiło się zimno :/ Ale efekt miły dla oka. Niestety to nie koniec stropu. Docinka garnków, wiązanie zbrojenia i szalowanie przy schodach i pewnie sporo innych rzeczy,które znając życie wyjdą w praniu ;) Nie zapominając o podpórkach. Oby to szybko poszło bo do zimy coraz bliżej a tu jeszcze ze stropem walczymy.

niedziela, 8 września 2013

POSTĘPY

Czas biegnie jak szalony a robota idzie swoim wolnym tempem. Od ostatniego posta zrobiliśmy nadproża,kominy,kształtki i dziś podciąg podparty na stemplach.Ponadto wszystko zmierza w kierunku wykonania stropu.Jednak teriva.Wszystko jest prócz stali która nas trochę zatrzymała w miejscu bo przy sobocie nie było jak jej zakupić.Połowę legarów wrzuciliśmy już na górę-reszta czeka na zbrojenie. Ile pracy nas to wszystko zrozumie tylko ten kto się sam budował-w dosłownym tego słowa znaczeniu. Są momenty kiedy już po prostu się wszystkiego odechciewa.Jednak następnego dnia znowu się pakuje zabawki i robi się dalej.. A oto efekty naszych wypocin:





środa, 24 lipca 2013

Tuż przed oknami

Nie ma co narzekać jakoś to idzie ;) Kontrola była więc niedługo kolejny zastrzyk finansowy :) Jesteśmy już prawie na warstwie gdzie trzeba wyliczać okna :) Drzwi już są w połowie "widoczne" :) aby jak najszybciej do stropu :) Trochę już jestem tym zmęczona i fizycznie i psychicznie. Wczoraj znowu przerzut 2 palet pustaków a do tego ciężki dzień. Nasz kochany rząd wprowadził ustawę o ochronie gruntów rolnych klasy I-III i nie mogę uzyskać decyzji o warunkach zabudowy na działki teściów eh. Ciężko mi było przekazać tak kiepskie wieści. U mnie w "rodzinie" zaraz ja bym była ta zła najgorsza ale u mego męża zrozumieli że to nie ode mnie zależało i jakoś to mężnie przyjęli. Musimy pokombinować co by tu zrobić aby było dobrze..

wtorek, 23 lipca 2013

Troszkę wolno to wszystko idzie

Prawdę mówiąc liczyłam iż przez weekend efekt będzie większy. Zakładałam,że wykorzystamy te 10 palet a tu przez weekend zrobiliśmy kontur domu/zarys ścian na dwa pustaki. Czy to dużo? Mąż mówi że ze mnie zbytnia optymistka,że tak obstawiałam. A ja przez całe życie myślałam,że ze mnie cholerna realistka ;) Dokończyliśmy wrzucać pospółkę. Ja przerzuciłam 6 ton a mąż 8. Teraz taczka i łopata źle mi się kojarzy ;p Przeniosłam też z teściową dwie palety pustaków i off ręce do ziemi.  Dalej nie poddaję się i wierze,że do 15 sierpnia ukończymy piętro aż do stropu a raczej parter do stropu ;) Jesteśmy na 3 warstwie potem trzeba obliczać okna gdzie są także troszkę się to wszystko będzie przeciągać w czasie. Grunt, że załatwiałam dziś formalności w banku bo źródełko finansowe wyschło a trzeba robić dalej ale niestety bank też ma czas na szczęście roboty starczy zanim nam łaskawcy sypną groszem. Ja nie wiem co to za analityk takie małe transze wymyślił :/ Przecież inwestor musi dostosować większość prac do warunków atmosferycznych także jak jest pogoda to trzeba robić a nie czekać na środki eh.

piątek, 19 lipca 2013

no i w górę ! ;)

Pustaki zakupione-już wczoraj :) Co prawda tylko część palet bo 10,kolejne przyjdą w poniedziałek 13 palet. Ciężko było się zdecydować,które kupić. Jopek tani ale krzywy co by znowu zaważyło na terminie wykonywanych prac.A do jesieni coraz bliżej. Postanowiliśmy troszkę dołożyć ale mniej się przy tym narobić i nakombinować. Wybraliśmy nowe mniej znane pustaki łotewskiej firmy Lode kerametm 25. Mam tylko nadzieję,że będzie z nich mały odpad i będą w miarę wytrzymałe. Najważniejsze,że na weekend zapowiada się piękna pogoda i wreszcie będziemy szli do góry :)

Jeszcze dziś małe zakupy na jutro typu zaprawa,wapno i nie wiadomo jeszcze co (tu akurat mąż się na tym zna ;). Piach i pustaki są a to najważniejsze ;) Kurcze i kto by pomyślał że człowiek będzie się cieszył jak dziecko jak mu pustaki przywiozą. Radość była i jest mimo,że ogrom jutrzejszej i niedzielnej pracy przeraża.. Radujmy się jednak gdyż piąć się będziemy ku słońcu :)

środa, 17 lipca 2013

Praca wre

Dawno tu nie zaglądałam-ostatni raz widzę dwa miesiące temu.. Otóż dużo się w tym czasie na budowie działo i nie miałam siły ani czasu skrobnąć parę zdań jak nam idzie a idzie nam całkiem całkiem gdyby nie pogoda,która czasami nas zwyczajnie hamuje. Ulewa potrafiła nam zamulić fundamenty i przez uparte deszcze nie pozwalała nam wejść na budowę(glina na działce :/). Na szczęście po uporaniu się z całym tym błotem udało się ruszyć z kopyta. Od kielni uszkodziłam sobie dłoń bolała cały następny tydzień i nie mogłam nic nią chwytać (a to tylko intensywnie spędzony weekend na budowie). Efekty jednak były widoczne gołym okiem-powstała długo oczekiwana ścianka fundamentowa. Potem były inne zabawy typu dysperbit-malowanie nim ścian,stawianie kominów,Styropian,montaż folii kubełkowej,zakładanie rur-drenaż itp. A oto efekty naszej ciężkiej pracy :





W dużej mierze to zasługa mojego zdolnego męża-on jest głównym wykonawcą. Czasem pomaga teściu,dziadek,teściowa lub szwagier od strony męża. Moja rodzina okazała się albo zbyt zajęta albo liczyła na profity z tego tytułu co jest przykre gdyż jak trzeba było to człowiek starał się im pomóc bezinteresownie. Niektórzy próbowali innych chwytów typu niby pomóc przyjeżdżając z dzieckiem i odświętnie ubranym-więc po prostu sobie darowaliśmy.A po komentarzu,że budowa to nie plac zabaw-czuli się urażeni ;D no ręce opadają ! Ci co chcą nam pomóc to towarzysza nam od początku i za to im ogromnie dziękujemy i postaramy się odwdzięczyć a reszta kiedyś też będzie w takiej sytuacji jak My.. niestety do nas nie mają po co w kwestii pomocy dzwonić.. Także własnymi siłami stawiamy swój domek marzeń  :) i mimo,ze czasem jest ciężko efekty już widać gołym okiem ;) Dla tych,którzy zdecydowali się sami budować powiem tak: NIE PODDAWAJCIE SIĘ !! 
Oczywiście spotkacie się z ogromną zazdrością różnych ludzi i osób "pomagających" i chcących na Was zarobić ale internet to duża kopalnia wiedzy-szukajcie i czytajcie a do wszystkiego dojdziecie sami ;) Droga ciut dłuższa ale satysfakcja ogromna bo nie sztuką jest wybudować dom cudzymi rękami ale sztuką jest dochodzić do wszystkiego samemu :) Pozdrowionka !


A to ja na samym początku pracy ;) jeszcze z uśmiechem na twarzy ;)



Mąż mierzy rury do drenażu :)




piątek, 17 maja 2013

BUDUJEMY !!! :)

Pogoda ostatnimi czasy płatała nam niezłego figla. Tuż po wykopie pod fundamenty ciągle padał deszcz. Non stop odpompowywaliśmy wodę z wykopu a ona zbierała się i zbierała. Ponieważ wykop był w glinie (taka działka)a ona przesiąknięta wodą zaczęła odkształcać się i odpadać co poszarpało nam trochę "ściany wykopu". Syzyfowa praca zaczęła nas nurtować :/ Oglądaliśmy wciąż pogodę na różnych programach i portalach i codziennie się ona różniła.W końcu kiedy wyszło słońce stwierdziliśmy że trzeba zacząć działać na maxa. Pompa w ruch. Słoneczko troszkę wysuszyło działkę i można było na nią wjechać.Mąż oczyścił wykop z błota i wody,podsypał żwirkiem,zabezpieczył zbrojeniem i zamówił beton. W środę już lali namiętnie i oto jest-NASZ FUNDAMENT  :))))


czwartek, 25 kwietnia 2013

mozolna praca...

A mój kochany maż zawziął się w sobie i narzuca tempo :D Siedzi jak ten świstak zawijający w sreberka tak on gnie tą stal i tworzy zbrojenie pod fundamenty :) Żoneczkę by też w to wmanewrował w sensie cięcia małych drucików ale niestety mijamy się w czasie.Ja pracuje na rano a on cały tydzień na popołudnie. I mimo szczerych chęci nie pomogę mu nawet w weekend gdyż szkoła niestety :/

W każdym razie nadal wspieram go w załatwianiu różnych spraw. Umówiłam już geodetę na sobotę od rana (mąż nie będzie się nudził ;).

Z przyjemnością pochwalę się męża dziełem :) już jedną ścianę mamy :D uzbrojoną ;)


środa, 24 kwietnia 2013

Kopara

Zakupiliśmy betoniarkę,łopaty+grabie,giętarkę do prętów i coś tam jeszcze do tego,agregat(bo na Tauron nie ma co liczyć),paletę cementu(w Leroyu na promocji) taczkę i parę tam drobnych narzędzi oraz stal na zbrojenie :) Najważniejsze jednak stało się dziś :) Wkroczyła kopara i zebrała humus oraz wgryzła się w ziemie na zasadzie półki ponieważ działka nasza ma spad +- pół metra. Niestety miałam mało czasu na podziwianie tej akcji(pan kopał 4 godziny ale do pracy trzeba było iść :/) dobrze, że są zdjęcia !!!
Następnym krokiem będzie geodeta który wytyczy ławy a potem będzie znowu kopara. Taki sprzęcior za godzinę u nas kosztuje od 80-150 zł w zależności od podłoża. U nas była glina więc płaciliśmy 100 zł .

Muszę pokazać Wam efekty :)





Nasza działeczka ma przyjemny widoczek na stawy. Mewy nam kraczą jak nad morzem :) Klimacik jest fantastyczny :) Nie mogę się doczekać naszego domku w poziomkach. :)