czwartek, 25 kwietnia 2013

mozolna praca...

A mój kochany maż zawziął się w sobie i narzuca tempo :D Siedzi jak ten świstak zawijający w sreberka tak on gnie tą stal i tworzy zbrojenie pod fundamenty :) Żoneczkę by też w to wmanewrował w sensie cięcia małych drucików ale niestety mijamy się w czasie.Ja pracuje na rano a on cały tydzień na popołudnie. I mimo szczerych chęci nie pomogę mu nawet w weekend gdyż szkoła niestety :/

W każdym razie nadal wspieram go w załatwianiu różnych spraw. Umówiłam już geodetę na sobotę od rana (mąż nie będzie się nudził ;).

Z przyjemnością pochwalę się męża dziełem :) już jedną ścianę mamy :D uzbrojoną ;)