I najważniejsze- została już TYLKO do wciągnięcia jedna paleta pustaków :)) no i 3 palety kominów :// w każdym razie coraz mniej tego.Wcześniej wrzucaliśmy w 3 osoby drabiną na zasadzie ja podnosiłam do góry teściowa drabiną z pustakiem do góry wchodziła i kładła na pietrze a stamtąd teściu niósł na paletę.Po przerzuceniu 3 palet miałam dość i zmienił mnie szwagier Bartek.Nie miałam siły podnosić.Dziś brakło nam Bartka więc wymyśliłyśmy z teściową linę a teściu z mężem murowali. Pięknie rośnie Nasz domek :) Budowa domu to nie bułka z masłem.
sobota, 2 listopada 2013
idziemy jak burza ;)
od poniedziałku na budowie cały czas coś się dzieje. Mąż wziął urlop i ja też co prawda od środy dopiero ale nawet święta nie mogły powstrzymać siły rozpędzenia. Póki jest pogoda trzeba kłóć żelazo póki gorące. Masa pracy-ręce odpadają dosłownie a jak wracamy do domu to marzę tylko o prysznicu i ciepłym łóżeczku. Pustaki teraz trzeba wrzucić na piętro co nie jest łatwym zadaniem.Z teściową wrzucałyśmy na zasadzie liny z hakiem.Ja niosłam z palety i przywiązywałam teściowa wciągała na górę.Pustaki w oczach normalnie mam aż nic nie widziałam-to pył i odłamki które wicher dzisiaj nawiał mi w oczy. Na koniec wbiłam coś sobie pod paznokcie. Ludzie świętowali sobie lans na cmentarzach a u nas robota szła pełną parą-do zimy coraz bliżej przecież a wolnego już raczej nie dostaniemy. Efekt jest widoczny gołym okiem ale modlę się aby coraz szybciej ten dom stał bo zmęczenie sięga zenitu.Dobrze,że mój mąż ma normalnych rodziców i nam pomagają bo zajechali byśmy się jeszcze bardziej. Odkąd dom rośnie w górę to coraz bardziej wizualnie fajnie wygląda :) Wydaje się być większy dosłownie :) Nie ma co tu pisać dużo to trzeba zobaczyć. O !
Subskrybuj:
Posty (Atom)